O ile dobrze pamiętam, to zmiana nastąpiła za czasów Krzysztofa Zientala. Zlikwidowano wówczas (słusznie zresztą) płotki i podesty. Rynek to przestrzeń publiczna, wspólna. Ogródki nie wydzielone, na poziomie ziemi zachęcają do tego żeby usiąść i coś zamówić. Wydzielanie "przestrzeni autonomicznych na rynku" odstrasza gości. Żeby ogródek był ładny, nie musi odgradzać się od reszty rynkuHeniek pisze:Zajrzałem dziś z ciekawości na kaliski rynek i z żalem stwierdzam, że podobnie jak w roku ubiegłym restauratorzy idą ekstremalnie na łatwiznę robiąc ogródki piwne po tzw. taniości. Jeśli ktoś nie wie o czym mówię, niech przejedzie się zobaczyć jak to wygląda w Ostrowie. U nas gołe stoliki i krzesła, w Ostrowie każdy ogródek to właściwie strefa autonomiczna, oddzielona od przechodniów parkanami bądź innymi pomysłowymi ogrodzeniami, nie rzadko przyozdobionymi donicami z kwiatami itp. itd.
Polecam przejechać się do Poznania - jeden wydzielony ogródek przy drugim, wygląda to okropnie, a do tego niepraktyczne, bo blokuje ścieżki komunikacyjne na rynku.