Pytacie mię, czemu do Kalisza, a nie do Afryki lub na Borneo?
[bo tam]
(...) jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani, wieczorna, ta tak zwana, ach, [muralowa] poświata.
A może piękne to, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe
I niełatwo jest w nim złapać nawet (...) [ekhm, może lepiej napiszmy, że katar].
Tak sobie wyobrażam Kalisz – symbol jako szczyt ohydy,
Jako jakieś paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy,
(Ja mam nadzieję, że w czasie swoich wycieczek do Tłokini Kościelnej, Witkacy do Kalisza nie zaglądał).
