KALISZ - Skandal! Chcą nas wykończyć?
Dzisiaj 09:36:09 , Aktualizacja dzisiaj 09:36:24
Wojewódzki Szpital Zespolony w Kaliszu nie otrzyma w tym roku pieniędzy na budowę nowego bloku operacyjnego i rozbudowę oddziału intensywnej opieki medycznej. A jest to konieczność, bowiem niebawem w jednym gmachu przy ulicy Poznańskiej będą się mieścić oddziały dziecięce przenoszone z ulicy Toruńskiej. Niedawno została przeniesiony pierwszy z nich. 15 mln złotych zaplanowane w wieloletnim planie inwestycyjnym zostało na razie wykreślone przez Urząd Marszałkowski w Pozaniu, któremu podlega kaliska lecznica.
– Do budżetu wpłynie w tym roku mniej pieniędzy i stąd taka decyzja zarządu województwa. Jest jednak zapewnienie, że odpowiednie fundusze znajdą się w przyszłym roku – mówi Kazimierz Kościelny, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Wielkopolskiego. – Natomiast prace związane z adaptacją przenoszonych oddziałów przebiegać będą zgodnie z planem.
Brak inwestycji związanej z budową bloku operacyjnego ostro krytykuje zakładowa Solidarność.
– Dostęp do bloku operacyjnego w szpitalu przy ulicy Poznańskiej jest mocno ograniczony, a lekarze walczą o każde wolne miejsce, aby móc przeprowadzać operacje – tłumaczy Władysław Gorzkiewicz, członek Sekcji Regionalnej Służby Zdrowia NSZZ Solidarność i zarazem szef związku w kaliskim szpitalu. – Pojawienie się dodatkowego oddziału dziecięcego bez zapewnienia dodatkowego bloku operacyjnego uważamy za nieracjonalne i sprzeczne z interesem wszystkich pacjentów.
Blok operacyjny w kaliskim szpitalu ma osiem sal, ale jedna ma status czuwającej, czyli gotowej do przyjęcia na przykład ofiar wypadków. Z bloku musi korzystać osiem oddziałów. Siłą rzeczy, nie wszystkie mają możliwość, aby przeprowadzać zabiegi codziennie.
Dyrekcja szpitala stara się jednak studzić emocje.
– Jeśli ktoś chce szukać sensacji, to zawsze ją znajdzie - mówi krótko Wojciech Grzelak, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu. – Chcąc budować nowy blok operacyjny, musimy najpierw przygotować odpowiedni projekt. Nie można przecież tego robić pochopnie.
Oprócz kłopotów z rozpoczęciem budowy bloku operacyjnego kaliski szpital ma problem z kontraktem na 2010 rok z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ma on być prawie o dwa miliony złotych niższy niż w ubiegłym roku. Negocjacje nadal jednak trwają.
– O ile 2008 rok szpital zamknął z niewielkim zyskiem, a w ubiegłym roku bilans był bliski zera, to w tym sytuacja może być już znacznie gorsza. W ostatnim kwartale tego roku możemy mieć już sporą zadyszkę - dodaje Kazimierz Kościelny. - Do tego dochodzi wzrost kosztów związanych choćby z ceną energii, która ciągle rośnie.
Czy w takiej sytuacji chorzy mają się czego obawiać?
– Kontrakty są mniejsze, ale dotknie to przede wszystkim szpitali powiatowych, a nie naszej placówki – uważa dyrektor Grzelak. – Z całą pewnością jakoś sobie poradzimy z tym i nie odbije się to na pacjentach.
Czy Poznań w ogóle kiedyś był za Kaliskimi inwestycjami, bo ja sobie nie przypominam, zawsze Kalisz był traktowany prowincjonalnie przez Poznań
