Re: 29 Pułk Strzelców Kaniowskich
: 30 lis 2012, o 08:20
Cena konkretna Aczkolwiek nie dziwię się sprzedającemu, rzecz wartościowa z pewnością i unikatowa przede wszystkim. Ale i tak nie o wojsku z Kalisza
http://members.chello.pl/s.pietrzyk/zeszyty.html" onclick="window.open(this.href);return false;Komandor por. Franciszek Dąbrowski
Urodził się w Budapeszcie w 1904 r. Ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Warszawie. Przez wiele lat był wykładowcą w szkole podchorążych w Biedrusku. Specjalista od broni maszynowej. W 1937 r. zostaje zastępcą dowódcy wartowni na Westerplatte. Przez siedem dni września załoga Westerplatte odpierała ataki wroga. Po kapitulacji F. Dąbrowski wraz z pozostałymi oficerami przebywa do końca okupacji w oflagach. Po wyzwoleniu Dąbrowski kieruje Samodzielnym Morskim Batalionem. 1 września 1945 r. zostaje udekorowany Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy. W lutym 1946 r. F. Dąbrowski otrzymuje stopień por. komandora i zostaje wydalony z wojska. Od Westerplatte do "Transbudu" w Nowej Hucie! Przy głównej bramie nowohuckiego "Transbudu" znajduje się skromny pomnik poświęcony komandorowi porucznikowi F. Dąbrowskiemu, zastępcy dowódcy komendanta słynnej placówki Westerplatte, która przez pierwsze siedem dni września 1939 roku stawiała Niemcom skuteczny opór. Ten narodowy epos zna każdy Polak. Bohaterska załoga Westerplatte wpisała się złotymi czcionkami na trwałe w historię Polski. Nieznane są natomiast indywidualne losy tych, którzy bronili tego skrawka Polski nad Bałtykiem. Wielu z przechodzących obok pomnika zastanawia się, jak to się stało, że ten wielki bohater narodowy był przez parę lat pracownikiem tego zakładu. A historia jest warta przypomnienia. W chwili kiedy już hitlerowcy ostrzeliwali Warszawę, codziennie komunikaty radiowe donosiły, że oto Westerplatte dalej się trzyma, dalej walczy, dalej się broni. Komunikaty te podtrzymywały wówczas całą Polskę na duchu. O Westerplatte jeszcze za okupacji, na emigracji, Melchior Wańkowicz napisał książkę. W pierwszych latach powojennych zaś dzieci recytowały wiersz Gałczyńskiego: "kiedy wypełniły się dni i przyszło zginąć latem, prosto do nieba czwórkami szli żołnierze z Westerplatte". Wydawać by się mogło, że tacy ludzie jak komandor Dąbrowski znajdą w powojennej Polsce szacunek i uznanie. Niestety stało się inaczej. Zanim komandor Franciszek Dąbrowski zmarł, przez dwanaście lat mieszkał w Krakowie. Pierwsze siedem lat, od 1950 do 1956 r., nie było dla niego zbyt łaskawe, była to droga przez mękę. Zamieszkał w pomieszczeniu bez podstawowych warunków sanitarnych. A przecież Dąbrowski miał zaawansowaną gruźlicę, której nabawił się w oflagu w Woldenbergu. Kiedy interweniował w tej sprawie w jednym z urzędów, powiedziano mu, że powinien się cieszyć iż chodzi swobodnie po wolności. Po powrocie z oflagu komandor Dąbrowski pracował w dowództwie Marynarki Wojennej w Ustce. W 1948 roku znalazł się jednak wraz z innymi przedwojennymi oficerami na liście "niepewnych" politycznie. Jego koledzy byli demobilizowani lub trafiali do więzień. Dąbrowski wiedział, że i na niego przyjdzie kolej, ale nie chciał jednak prosić o zwolnienie z wojska. Przecież chyba wykazał swe przywiązanie do Polski. Czekał. W ostatnim dniu przed aresztowaniem, darzący go wielką sympatią komandor Urbanowicz, wręczył mu skierowanie do sanatorium. Ten wyjazd uchronił Dąbrowskiego od aresztowania, ale nie przed zwolnieniem ze służby wojskowej. W 1950 roku Dąbrowski zostaje zwolniony z wojska. W tym czasie odnawia się ciężka choroba płuc nabyta jeszcze w oflagu i wraz z rodziną przenosi się do Krakowa. Tu, w królewskim mieście Dąbrowski znalazł się bez środków od życia. Nie otrzymał renty, ani żadnej rekompensat, pomimo, że posiadał Krzyż Virtuti Militari V Klasy i stopień komandora. Najbardziej bolał go fakt, że nie mógł wziąć na kolana swojej córeczki Eluni, aby nie zarazić jej swoją chorobą. Dziecko jednak nie uniknęło tego. Kiedy potem wypadło mi pracować z Elżbietą Dąbrowską, opowiadała mi, że często tak bywało, iż ojciec wracał z sanatorium, a ona tam wyjeżdżała. W Krakowie Dąbrowski nie mógł liczyć na znalezienie jakiejkolwiek pracy. Nikt nie chciał podać mu ręki. Udał się do "Cepelii", mógł szyć kapcie dla tej spółdzielni pracy. Potem przez pewien czas był kasjerem w MPiK-u. Zarzucono mu jednak, że za mało zna język węgierski. Wtedy udało mu się otrzymać posadę sprzedawcy gazet w betonowym okrąglaku na Podwalu. Wówczas to nauczycielka języka polskiego z gimnazjum Joteyki mawiała do uczniów na lekcjach, że bohaterom stawia się pomniki, a wy możecie z takim bohaterem porozmawiać w kiosku z gazetami. Tam bowiem Dąbrowski sprzedawał gazety. Kiedy nadszedł 1956 rok Dąbrowski otrzymał wprawdzie rentę dla zasłużonych, ale nie przywrócono go do wojska. Oryginalnego munduru także nie miał, bo w trudnych chwilach przerobił go na ubranie do codziennego użytku. Nie mając nadziei na powrót do wojska, Dąbrowski korzysta z pomocy swojego przyjaciela, dyrektora Morawskiego, który zaproponował mu pracę w kierowanym przez niego przedsiębiorstwie Transportowo-Spedycyjnym w Nowej Hucie. Był kierownikiem zajezdni. Tu też pozostał Dąbrowski do końca swoich dni. Był chyba rok 1982, czyli w 20 lat po śmierci komandora Dąbrowskiego. Pracownicy "Transbudu" przypomnieli sobie o swoim koledze z pracy. Wiedzieli przecież jak wielkie zasługi położył w obronie Ojczyzny we wrześniu 1939. Ufundowali mu skromny pomnik przed bramą swojego zakładu, który do dnia dzisiejszego utrzymywany jest w należytym porządku. Chwała im za to. Czas jednak stale posuwa się do przodu, życie przynosi coraz nowe doświadczenia usuwając w cień przeszłe historie. Przypomnijmy choćby po krótce biografię tego wybitnego patrioty i bohatera - komandora Franciszka Dąbrowskiego, ażeby młode pokolenia, które podejmują pracę w tym przedsiębiorstwie zdawały sobie sprawę, czyją pamięć postanowiono uczcić tym pomnikiem. Komandor porucznik Franciszek Dąbrowski urodził się 17 kwietnia 1904 roku w Budapeszcie w rodzinie polsko-węgierskiej. Ojciec zawodowy oficer, pułkownik WP, wcześniej kadet, a potem oficer w armii austriacko-węgierskiej. W maju 1926 roku, w czasie przewrotu majowego opowiedział się za sejmem i przeniesiony został w stopniu generała w stan spoczynku. Zamieszkał we Lwowie. Tam został internowany w 1939 roku przez Rosjan, zginął w nie wyjaśnionych okolicznościach. Matka - baronówna węgierska, została wywieziona w 1939 roku do Kazachstanu, gdzie zmarła. Franciszek uczęszczał do Gimnazjum w Wiedniu, a potem wstąpił do kadetów we Lwowie. Po pierwszej wojnie światowej, 1923 roku ukończył Szkołę Podchorążych w Warszawie. W stopniu porucznika skierowany został do 3 Pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsku. Potem na całe lata został wykładowcą w szkole podchorążych w Biedrusku jako instruktor wykładowca. W 1932 roku przeniesiony zostaje do 29 pułku piechoty w Kaliszu. Specjalista od broni maszynowej. W tym czasie awansuje do stopnia porucznika, a następnie kapitana. Jako wysokiej klasy specjalista w zakresie karabinów maszynowych, w 1937 roku skierowany zostaje na zastępcę dowódcy oddziału wartowniczego na Westerplatte. Zmieniająca się załoga co pół roku przechodziła pod kierownictwem Dąbrowskiego intensywne szkolenie. Kiedy obowiązki komendanta na Westerplatte przejął mjr Sucharski, współpraca obydwu oficerów układała się bardzo dobrze. Sucharski zostawił Dąbrowskiemu wolną rękę w przygotowywaniu Westerplatte do obrony. Wybuch drugiej wojny światowej rozpoczętej salwą z pancernika "Schleswig-Holstein" w dniu 1 września 1939 roku, zastał załogę Westerplatte w pełni przygotowaną do obrony. Nawała ogniowa z morza, lądu i powietrza z niewielkimi przerwami, trwała całe siedem dni. Te dni, to był wielki egzamin dla kapitana Dąbrowskiego, który opanowany, spokojny, był mózgiem obrony i odwagi dowódcy. Po kapitulacji kapitan Dąbrowski wraz z pozostałymi oficerami znalazł się w oflagach - Lienzu i Woldenbergu. Zaraz po wyzwoleniu, prosto z oflagu wraca do Gdańska. Wchodzi w skład Samodzielnego Morskiego Batalionu Zapasowego. 1 września 1945 roku rozkazem Naczelnego Dowództwa WP Dąbrowski wraz z 20 westerplatczykami, udekorowany zostaje Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy. W lutym 1946 roku Dąbrowski otrzymuje stopień komandora porucznika i stanowisko dowódcy zalążka kadr marynarki wojennej. W czasie tych pierwszych lat powojennych Dąbrowski zajmuje się szkoleniem przyszłych marynarzy, a także organizuje swoich byłych podkomendnych rozproszonych po całym kraju. Pisze wspomnienia z czasów obrony Westerplatte. Niestety nadchodzi rok 1948, początki ciężkiego okresu stalinowskiego. (autor – Marian Oleksy)
Różnych panów mieli rodacy. Ten chorąży pod Verdun jeszcze nie wiedział , że przeżyje , a co dopiero, że przyjdzie mu służyć w Kaliszu, w 29 pSK. Mój pradziad został wysłany na wielką wojnę przez cara, a teraz gryzie ziemię pod Wawelem, na cmentarzu Rakowickim.bagnino pisze:dzis wlasnie zaslyszalem, ze jeden ze starszych chorazych 29PSK bral udzial w bitwie pod Verdun a pozniej przez rok sluzyl w strazy przybocznej Willusia (byc moze beda zdjecia). No i mam poznac miejsce gdzie zolnierze Pulku walczyli pomiedzy soba a wlasciwie staczali pojedynki o plec piekna - to tak zmieniajac troszku poprzedni - smutny watek
http://www.rowery.olsztyn.pl/wiki/miejs ... bski/jazno" onclick="window.open(this.href);return false;Jazno (Язна)
Białoruś, obwód witebski, rejon miorski.
Jazno, województwo wileńskie, powiat dziśnieński (- 1945).
Lokalizacja: 55.4201N, 28.1574E [pokaż mapę]
Kwatera wojenna
Zlokalizowana na starym cmentarzu katolickim. Składała się z kilkudziesięciu grobów, na których ustawiono betonowe krzyże. Kwatera jest zdewastowana i zarośnięta, a krzyże połamane. W wielu miejscach z ziemi wystają tylko betonowe kikuty. W kwaterze spoczywają głównie żołnierze 29 pułku strzelców kaniowskich oraz 155 pp (późniejszy 73 pp).
Dnia 18 czerwca 1920 r. o godz. 4 rano, bataliony II i III 29 p. strz. kaniowskich, wspierane przez dwie kompanie 155 pp, sforsowały rzekę Autę i natarły na miasteczko Jazno. II batalion atakował
..............
Ja też nie! Poprostu mi się nie otwiera.tomash pisze:
nie widziałem tego zdjęcia
Jak można zwrócić uwagę, kiedy nie mogę otworzyć foty? Może Admin zaradzi wreszcie?Zacharski pisze:Cmentarz wojskowy na Majkowie:
Zwróćcie uwagę na pamiątkowe pociski po bokach.