K-man pisze: ↑6 lut 2018, o 19:03
(...)
A czego się dziwicie, kto w Kaliszu uczy regionalizmu? Wydaję mi się, że wśród 30 latków w wzwyż nie brakuje miłośników Kalisza. Ale niestety w obecni licealiści, gimnazjaliści to porażka. Praktycznie każdy marzy i ucieczce stąd. W rozmowach z takimi ludźmi widać wręcz niechęć do Kalisza i to ogromną. A jednocześnie ślepą fascynację Wrocławiem, czy Poznaniem.
Trochę odkopię wątek, ale wytłumaczę dlaczego tak jest, bo sam jestem w wieku licealnym (16 lat).
Po pierwsze dużo osób nieważne gdzie by mieszkało to i tak chce się wyprowadzić gdzieś indziej [np. ktoś z Kalisza będzie chciał do Wrocławia, a z Wrocławia do Warszawy (często są zafascynowani, dlatego że spędzają czas w typowo reprezentacyjnych miejscach, na przykładzie Wrocławia: np. poruszają się w obrębie Rynku i galerii Wroclavia, ale nie wiedzą, że kawałek dalej mają takie "cuda" jak Nadodrze, Ołbin, czy tzw. trójkąt (Przedmieście Oławskie). Sam lubię Wrocław, ale znam jego brutalne realia i tam wiele miejsc to pamięta jeszcze czasy świetności Breslau)], to dość powszechne wśród Generacji Z (1995-2010), zafascynowanie innym miejscem, a np. Milenialsi są mniej skłonni do migracji. Stąd sporo osób powracało do Kalisza po studiach, więc myślę, że prawdziwa fala "ucieczek" z miasta to dopiero nas czeka. W skrócie, takie uroki globalizacji, że parcie jest na coraz to większe miasta.
Po drugie to, że w Kaliszu jest mało rozrywek (oczywiście są, ale to nie jest nie wiadomo ile) i nie ma w nim prawie w ogóle życia, więc naturalnie tym ludziom się nudzi i nie mają co ze sobą robić, więc jadą do innego, większego miasta i tam mają te rozrywki pod nosem przez co wytwarza się negatywny obraz miasta (to niestety dotyczy większości miast średnich, a szczególnie byłych wojewódzkich).
Po trzecie brak przywiązania. To akurat dotyczy dosłownie całej Polski, bo wieczne migracje, depopulację, intensywna urbanizacja w latach PRL-u nie zdążyły wytworzyć u tych osób żadnych więzi, więc regionalizm w Polsce nie istnieję prawie w ogóle poza jakimiś Śląskimi i Kaszubskimi wsiami (i to na dodatek wśród osób starszych). Nie ma co u nas liczyć, że kiedyś w jakimś regionie Polski będzie taki silny regionalizm jak np. w Bawarii.
Po czwarte w tym kraju prawie każdy marzy, żeby uciec ze swojej miejscowości do jakiegoś z miast tzw. Wielkiej Piątki (Wrocław, Warszawa, Trójmiasto, Kraków, poznań), wynika to z centralizacji kraju i oprócz tych miast to większość kraju to bieda i pustynie rozrywkowe. Kiedyś usłyszałem od pewnej osoby z Lublina coś takiego: "Lublin to takie trochę zadupie", więc no... jest grubo. Trochę ciemno to widzę.
Taka jest przynajmniej moja perspektywa jako osoby będącej w wieku licealnym, kochającej swoje miasto, ale znającej jego realia i będącej krytycznym wobec niego.
Normalnie kaliskie Beverly Hills.
