Co by było, gdyby Kalisz zaczął włączać w swoje granice już nie tylko sąsiednie wsie, ale całe gminy? Takie pytanie zadają sobie prezydent Grzegorz Sapiński i kaliscy radni, ale także nasi sąsiedzi.
Tak czynią już od pewnego czasu niektóre inne polskie miasta, np. Jelenia Góra czy Zielona Góra. Korzyści z takiego rozwiązania jest kilka. W razie przyłączenia gminy wiejskiej do miasta do lokalnego budżetu wpływają dodatkowe państwowe pieniądze z przeznaczeniem na wyrównywanie różnic między oboma obszarami. Jednocześnie wzrasta liczba mieszkańców miasta, co w przypadku Kalisza ma niebagatelne znaczenie, jako że grozi nam utrata statusu stutysięcznika. Miasto zyskuje też nowe tereny inwestycyjne, a gmina – nowe możliwości rozwoju. Nie od dziś mówi się o potrzebie włączenia w granice Kalisza takich przylegających do niego miejscowości, jak Szałe (gm. Opatówek) czy Kościelna Wieś (gm. Gołuchów). Problem nie jest jednak prosty ani jednoznaczny, a jego rozwiązanie wymagałoby zgody wszystkich zainteresowanych stron. W zasadzie Kalisz mógłby spróbować skorzystać z drogi na skróty i pomóc organizować lokalne komitety mieszkańców w spornych miejscowościach. Oznaczałoby to jednak otwarty konflikt z władzami gmin, na których terenie miejscowości te są położone. Prezydent G. Sapiński zdaje sobie z tego sprawę. Mimo to wystąpił z prośbą o opinie na ten temat do sąsiednich gmin: Nowe Skalmierzyce, Gołuchów, Blizanów, Żelazków, Opatówek i Godziesze Wielkie.
Więcej w Życiu Kalisza
W końcu Sapiński zaczął coś robić. Brawo
