Gorąco się ostatnio zrobiło w naszym mieście w temacie zieleni. Też należę do miłośników drzew, jestem zwolennikiem zwiększenia środków na profesjonalną pielęgnację, ale trochę z niepokojem przyglądam się ostatnim "awanturom". W tych licytacjach gdzie drzewa mogłyby rosnąć a gdzie nie pozwala na to infrastruktura, zupełnie pomijany jest aspekt architektoniczny, kompozycyjny. Zieleń w mieście pełni nie tylko funkcje ekologiczną, zdrowotną i wypoczynkową ale jest także jednym z ważnych elementów kompozycji przestrzennej, o czym niektórzy, można odnieść wrażenie, wydają się nie mieć nomen omen zielonego pojęcia
Albo bagatelizują, pomijają ten aspekt. Przykład: awantura o drzewa przy ul. Kazimierzowskiej.
Pierwsze zdjęcie przedstawia widok ul. Kazimierzowskiej, który towarzyszył przechodniom Mostu Kamiennego najdłużej, prawie 100 lat. Nad brzegiem rosły robinie, nie wiem jaka to była odmiana, ale przez większość lat swojego życia nie zasłaniały więcej niż 1/2 do 2/3 wys. zabudowy. To było zamierzone. Taka wysokość drzew pozwalała cieszyć oczy widokiem pierzei ul. Kazimierzowskiej z dominującą bryłą kościoła, gdzie drzewa były ważnym dopełnieniem. Jest to jeden z najbardziej urokliwych widoków, który znajduje się chyba we wszystkich albumach. Można powiedzieć, że stał się jednym z symboli Kalisza, czego przykładem jest chociażby ta widokówka.
Zdjęcie drugie przestawia robinie u kresu swojego życia. Niektóre przekraczają wysokość do jakiej przyzwyczaiły przez dziesiątki lat. Te kilka wyższych robinii sprawia, że to zielony szpaler przykuwa uwagę, dominuje, skutecznie przy tym zasłaniając architekturę. Przynajmniej z Mostu Kamiennego. Taki widok też miał swój urok, ale moim skromnym zdaniem daleko mu do tego z widokówek i albumów.
W 2020 roku stare usychające a także nieliczne zdrowe robinie zastąpiono mniejszymi magnoliami. Decyzja spotkała się z krytyką. Po czym dosadzono robinie widoczne na trzecim ostatnim zdjęciu. Problem w tym, że prawdopodobnie nie jest to gatunek jaki rósł tam poprzednio. Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale te sadzonki wyglądają na drzewa, które szybko zasłonią zabudowę. I teraz nasuwa się pytanie. Jeśli faktycznie tak będzie, to czy powinno się je przycinać, czy pozwolić zdominować a w przyszłości całkowicie zasłonić jeden z najbardziej urokliwych widoków ? A może lepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie samych magnolii?
Chciałbym być dobrze zrozumiany, nie jestem zwolennikiem wycinania drzew. Wręcz przeciwnie, kocham drzewa. Marzy mi się zielony Kalisz, oaza zieleni, ale są też miejsca, w których drzewa powinno się traktować przede wszystkim jako element architektury, jej dopełnienie a nie wyłącznie w charakterze zielonego kapitału. Nie wyobrażam sobie, wręcz uważam za niedopuszczalne zasłanianie drzewami np. frontowych ścian reprezentacyjnych gmachów, np. Trybunału, Ratusza, teatru lub tam gdzie istnieją przesłanki do zachowania szerszych osi widokowych. Czy w tym przypadku powinno być podobnie?