Nic ciekawego tam nie ma, ale skusiłem się i kupiłem tą wyborczą.
Takie wnioski płyną z zakończonych właśnie konsultacji w sprawie zmian w rozkładzie jazdy Kaliskich Linii Autobusowych. - Liczba oddanych głosów jest bezprecedensowa - twierdzi Marcin Gromadzki z firmy odpowiedzialnej za badanie.
Rocznie autobusy KLA pokonują 3,2 mln km w granicach miasta i na kilku liniach podmiejskich. Pasażerowie mają do dyspozycji 25 linii, w tym jedną nocną. Obowiązująca siatka połączeń, przystanki oraz rozkład jazdy – z niewielkimi korektami – obowiązują od 1991 r. – Potrzebna jest zmiana, która dostosuje ofertę do potrzeb mieszkańców – wyjaśnia prezydent Kalisza, Krystian Kinastowski.
Bezpłatna komunikacja w Kaliszu? Prezydent chce dotrzymać wyborczej obietnicy. Tuż przed kolejnymi wyborami
ZAPISZ NA PÓŹNIEJ
Zmiany wejdą w życie od 1 stycznia 2023 r. Największą rewolucją będzie wprowadzenie bezpłatnych przejazdów dla wszystkich zameldowanych w mieście osób, które będą miały Kaliską Kartę Mieszkańca. I wycofanie części linii obsługujących miejscowości sąsiadujące z miastem (to może się zmienić, jeśli gminy wyłożą więcej pieniędzy).
Autobus jak taksówka
Miasto do przeanalizowania obecnej oferty KLA oraz badania popularności poszczególnych linii zatrudniło firmę doradczą Marcin Gromadzki Public Transport Consulting. Gdyńska spółka opracowała także nową siatkę połączeń, która jest skoncentrowana na mieście.
Przed wprowadzeniem w życie nowości o ocenę pomysłu zapytano kaliszan. Formularz wraz z propozycjami zmian – m.in. z mapami, na których zaznaczono nowe trasy i przystanki – był dostępny na stronach
www.kalisz.pl oraz
www.bip.kalisz.pl. W wersji papierowej w holu przy portierni w budynku ratusza i w punkcie informacyjnym Biura Obsługi Interesanta.
Ankietowani odpowiadali na pytania o to, jak często podróżują oraz w jakim celu. Mogli też zgłosić swoje propozycje. – Życzenia mieszkańców są różnorakie – co do częstotliwości, co do określonych godzin odjazdu, co do trasy – mówi Anna Walczyńska, naczelniczka Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta w Kaliszu. - Każdy chce, żeby autobus był jak taksówka i odjeżdżał co pięć minut.
W Kaliszu mieszka niewiele ponad 98 tys. osób. Średnio miesięcznie z komunikacji miejskiej korzysta ok. 370 tys. pasażerów. W ramach konsultacji przesłano ponad 700 ankiet. Według Marcina Gromadzkiego to liczba bezprecedensowa. – Skala odzewu społeczeństwa jest niespotykana. Do tej pory najwięcej postulatów to 110 w mieście, w którym oddano pod konsultacje projekt obcięcia oferty o 20 proc. I pod wpływem tych 110 postulatów wycofano się z pomysłu – opowiada Gromadzki.
W sierpniu ubiegłego roku podobne konsultacje przeprowadzono w Legnicy. Nie wziął w nich udziału nikt. W Lesznie w 2017 r. przeprowadzono konsultacje w czasie spotkania z mieszkańcami. Uczestniczyło w nich kilkanaście osób.
Szczegółowa analiza ankiet zebranych w Kaliszu jeszcze trwa. W części z nich są jedynie dane dotyczące wieku, celu oraz częstotliwości korzystania z autobusów. Nie ma natomiast wniosków, postulatów i uwag. – Sporo to tzw. we should thinking. Według ankietowanych przystanki powinny być blisko ich domów, ale nie w bezpośrednim sąsiedztwie. Żeby czekający na autobus pasażerowie nie hałasowali. Podobnie jak zatrzymujące się w zatokach pojazdy – mówi Anna Walczyńska.
Koszt badania – ocena popularności konkretnych linii autobusowych, propozycje zmian oraz konsultacje – to 235 tys. zł.
A co z liniami podmiejskimi?
Miasto ma podpisane umowy z częścią sąsiadujących gmin z powiatów kaliskiego, ostrowskiego i pleszewskiego. Porozumienia zawarto wiele lat temu i na ich podstawie samorządy dopłacały Kaliszowi za autobusy, które dojeżdżały do położonych na ich terenie miejscowości. – Opatówek rocznie dopłaca 58 tys. zł, a biorąc pod uwagę prawdziwe koszty, powinien dopłacić 997 tys., gmina Godziesze Wielkie przelewa 16,3 tys., a powinna 204 tys. – argumentuje decyzję Walczyńska.
– Płacimy tyle, ile chciało miasto. Każdego roku umowa jest powtarzana – tłumaczy Józef Podłużny, wójt drugiej z gmin.
Krystian Kinastowski poinformował, że włodarze poszczególnych gmin zostali poinformowani o możliwości podpisania nowych umów zgodnych z aktualnymi wyliczeniami. W przeciwnym razie w styczniu znikną linie podmiejskie, m.in. 1B: Dobrzec–Rożdżały, która powstała ze względu na hospicjum na terenie gminy Opatówek. Gdyńska firma zaproponowała także skrócenie linii 17 na odcinku Biskupice–Kotowiecko w gminie Nowe Skalmierzyce w powiecie ostrowskim oraz okólnej linii 3D. Obecnie autobus przejeżdża przez Żydów w gminie Godziesze Wielkie na terenie powiatu kaliskiego oraz Gostyczynę i Chotów w powiecie ostrowskim. Kurs będzie kończyć przy ul. Elektrycznej. – Koncepcja nowej siatki kończy się na przystankach miejskich – tłumaczy Krystian Kinastowski.
W konsultacjach wzięli udział także mieszkańcy miejscowości, z których autobusy mają zniknąć. Najwięcej z niewielkiej wsi Żydów w gminie Godziesze. – Dostaliśmy 37 ankiet. Więcej niż liczba osób korzystających z tej komunikacji – mówi Gromadzki. – Treść jest ta sama: wysyłający chce, by autobus linii 3D został, tylko adresy mailowe się zmieniają.
Podłużny uważa, że ankieta była broszurą informującą o fakcie likwidacji interesujących jego mieszkańców linii. Sam został poinformowany, że decyzja wynika z małego zainteresowania, a nie z powodu nieaktualnych dopłat. – Poprosiliśmy miasto o przesłanie nowej oferty. Nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi, więc nie wiem, czy gmina będzie mogła sobie pozwolić na jej przyjęcie – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą". Zapewnił, że myśli nad alternatywą dla swoich mieszkańców.
Bezpłatne autobusy w Kaliszu
Po wprowadzeniu nowego rozkładu wszyscy kaliszanie będą jeździć za darmo. Była to jedna z obietnic wyborczych prezydenta Krystiana Kinastowskiego. W 2019 r. za przejazd KLA nie płacą uczniowie oraz seniorzy. Teraz dołączą do nich pozostali mieszkańcy. – Chcemy, by mieszkańcy naszego miasta przesiedli się do komunikacji publicznej i zrezygnowali z podróży własnymi samochodami. W ten sposób zmniejszy się smog i rozładują korki – mówi Kinastowski.
Z wyliczeń wynika, że miasto będzie płacić przewoźnikowi ok. 2,5 mln zł rocznie za usługę.