Nieprzeczytany post
autor: Gumiś » 24 mar 2010, o 16:20
Tak się zastanawiam bo już jakiś czas mieszkam poza granicami kraju,ludzie jak WY wytrzymujecie??Wasze życie musi przypominać survival.
Nie chcą firmować podwyżek cen wody
Kaliscy radni z Komisji Rodziny nie chcą zajmować się uchwałą o podwyżce cen wody i ścieków. Argumentują, że podwyżki i tak wejdą w życie, bez względu na wynik głosowania. Po co więc uczestniczyć w fikcji i brać na siebie odpowiedzialność za wzrost cen?
O planowanych podwyżkach już pisaliśmy. Mają one wejść w życie 1 maja – jak co roku – i obowiązywać do 30 kwietnia roku następnego. Tym razem woda ma zdrożeć tylko nieznacznie, za to ścieki – o ponad 13 proc., co daje 81 groszy. Tak znaczny wzrost spowodowany jest przejęciem przez Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji na własność nowo zbudowanego systemu kanalizacyjnego i koniecznością poniesienia konsekwencji finansowych tej operacji. Jak przekonuje prezes PWiK Roman Wiertelak, jest ona niezbędna, by Miasto poprzez przekazanie majątku aportem mogło uzyskać zwrot podatku VAT. Dlaczego jednak interes ten miałby zostać sfinansowany poprzez sięganie do prywatnej kieszeni każdego kaliszanina, zmuszonego płacić więcej za ścieki? Prezydent Janusz Pęcherz pamięta o tym, że mamy rok wyborczy i musiał zadać sobie pytanie, jak taka podwyżka zostanie odebrana przez wyborców? Wnioski były łatwe do przewidzenia: prezydent zgłosił pomysł sfinansowania części kosztów podwyżki z budżetu miasta. Z każdych 81 dodatkowych groszy za metr ścieków budżet pokryłby 50 groszy, a przeciętnemu Kowalskiemu pozostałoby do zapłacenia 31 groszy. Naszą wspólną kasę kosztowałoby to prawie 2,3 mln zł, z czego 1 mln 319 tys. zł w tym roku, a 930 tys. zł – do 30 kwietnia roku następnego. Naiwni się z tego ucieszą, a mądrzejsi szybko dojdą do wniosku, że nie jest to nic innego, jak przełożenie pieniędzy z kieszeni do kieszeni. Zapłacimy przecież w każdym przypadku, a kwestia polega tylko na tym, czy uczynimy to ze wspólnej kasy, czy bezpośrednio z własnej kieszeni. Prezes Wiertelak podaje argumenty mające świadczyć o tym, że jego przedsiębiorstwo robi wszystko, by oszczędzać i nie musieć rekompensować sobie wzrostu kosztów poprzez łupienie mieszkańców. Niedawno w oczyszczalni ścieków w Kucharach oddano do użytku instalację na biomasę, która będzie produkowała prąd. Instalacja kosztowała 1 mln 650 tys. zł, ale w skali roku zmniejszy koszty zakupu energii elektrycznej o 320 tys. zł. – Gdyby nie to, koszty oczyszczalni byłyby wyższe, co miałoby swoje przełożenie na ceny ścieków – przekonuje R. Wiertelak. Obok oszczędności są jednak również straty. – Przez to, że przez dwa miesiące nie zwoziliśmy śniegu z ulic, oczyszczanie ścieków będzie nas kosztowało pół miliona więcej – zauważył radny Grzegorz Sapiński przypominając, jak niedawno jedna z radnych koalicji rządzącej chwaliła prezydenta za to, że nie sprzątał, bo śnieg sam stopniał. Sapiński wyśmiał tę przedwczesną radość. Jednak problem nie przedstawia się jednoznacznie. Być może jest tak, że koszty wywozu śniegu przerosłyby koszty oczyszczania pośniegowych ścieków. Nikt tego dokładnie nie policzył. – Cały czas działamy na styku z naturą i pewnych rzeczy nie daje się przewidzieć ani zaplanować. Gdy jest upalne lato, sprzedajemy 10 proc. wody więcej, a gdy jest śnieżna zima, mamy 40 proc. więcej ścieków – wylicza R. Wiertelak. (kord)
Więcej w Życiu Kalisza
Gumiś
Bez historii jesteśmy nikim,nikt o nas nie będzie pamiętał,przeminiemy jak pora roku........
.
