Za wybór korzystnych dla miasta rozwiązań inwestycyjnych odpowiada układ rządzący i to na nim spoczywa obowiązek dalszego lobbingu. Opozycja skutecznie to jedynie może i powinna krytykować przedstawione dotychczas warianty. Nie powinna jednak wydurniać się całkowitą negacją idei KDP, bo w razie przejęcia władzy może się znaleźć w idiotycznej sytuacji.
Wracając jednak do rządzących i współrządzących w Kaliszu, to trzeba oczekiwać, że skupią się oni na lobbingu na rzecz wariantu W1-A, przez niektórych zainteresowanych mieszkańców nazywanego już W5, który jako jedyny wykorzystuje wszystkie walory położenia Kalisza, a zwłaszcza jego dworca. Jeżeli mają to być starania skuteczne, to
pierwszym i najważniejszym ich adresatem musi być MON.
Przedwczoraj zostałem poinformowany przez uczestnika konsultacji, właściciela nieruchomości w okolicy Polnej i przy Częstochowskiej, którego przekonał wariant W1-A, że mieszkańcy osiedla Polna zbierają podpisy pod apelem do prezydenta Kinastowskiego o pomoc w zablokowaniu wariantów W1-2. Zapytani przez tego pana, dlaczego w takim razie nie proponują wariantu W5 (W1-A) odpowiadali, że nie wierzą w realizację tego wariantu ponieważ musiałby on ingerować w "obiekt militarny" (WSK to część kompleksu zbrojeniowego), a ktoś z nich nawet twierdził, że rozpatrywane już przez CPK podobne rozwiązanie właśnie z tego powodu odpadło. Prawdę mówiąc na spotkaniu konsultacyjnym też ktoś coś bąknął o tajemniczych przeszkodach, ale nie zdołałem namierzyć autora.
Powyższe każe podejrzewać, że właśnie tu może być najpoważniejszy opór. Nie wiem czy na północ od punktu odbioru IKEA są jeszcze jakieś obiekty, w których coś się produkuje, ale raczej chyba nie. Być może są jednak instalacje (zbierający podpisy mówią coś o galwanizerni) lub magazyny istotne dla procesów produkcyjnych WSK. W czasowej perspektywie inwestycji CPK ewentualne przeniesienie takich obiektów (jeśli istnieją), nie natychmiastowe przecież, byłoby niską ceną za uniknięcie potężnego konfliktu społecznego. Z punktu widzenia wojskowych, przyzwyczajonych do komenderowania, sprawa wygląda jednak znacznie prościej. Dla nich, nawet jeżeli wspomnianych obiektów tam nie ma, teren pozostający w ich władaniu to teren wojskowy, być może rezerwa pod działalność obronną. Dlatego zagadnięci o przekazanie go na inne cele z prawdopodobieństwem 99,99% odpowiedzą rozkazem: baczność, obiekt militarny, odmaszerować!
Takie nastawienie, naturalne w przypadku wojskowych, przełamać może tylko bardzo solidny lobbing. Uważam, że
do wicepremiera i ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka powinna udać się wielka kalisko-PiSowska delegacja złożona z prezydenta miasta Krystiana Kinastowskiego, przewodniczącego RM Tadeusza Skarżyńskiego, przewodniczącego Komisji Rozwoju RM Artura Kijewskiego, wszystkich posłów PiS okręgu kaliskiego, czyli Jana Dziedziczaka, Piotra Kalety, Tomasza Ławniczaka, Marleny Maląg, Jana Mosińskiego i Katarzyny Sójki, a także wszystkich radnych PiS z okręgu kaliskiego Sejmiku Wielkopolskiego, czyli Leszka Bierły, Witosława Gibasiewicza i Andrzeja Plichty. Ogółem dwanaście osób - sześciu samorządowców i sześcioro posłów, jedenaścioro członków PiS oraz prezydent Kalisza. Udział w delegacji kaliszan Kinastowskiego, Skarżyńskiego, Kijewskiego, Kalety, Mosińskiego i Plichty tłumaczy sam przez się, natomiast pozostali posłowie i radni Sejmiku powinni wejść w jej skład jako osoby odpowiedzialne za pokój społeczny na terenie ich kaliskich okręgów wyborczych.
Zorganizowanie wizyty tak dużej delegacji jest przedsięwzięciem bardzo trudnym, ponieważ wbrew obiegowym opiniom samorządowcy i posłowie są ludźmi zajętymi, a w tym przypadku dwoje posłów pełni także funkcje ministerialne. W dodatku trzeba ich zgrać z wicepremierem, który wolnych terminów ma jak na lekarstwo. Jest jednak nadzieja, że skoro miałaby się do niego wybierać tak poważna delegacja, to się zainteresuje, uzna, że problem musi być dużej wagi i delegację przyjmie. Postulowani członkowie delegacji musieliby wyłonić spośród siebie organizatorów przedsięwzięcia, ci zaś działaliby w ścisłej łączności z prezydentem Kinastowskim i ministrem Dziedziczakiem, liderem kaliskich posłów PiS. Poza tym należałoby zabiegać, żeby w spotkaniu ze strony rządowej oprócz wicepremiera Błaszczaka wzięli udział także upełnomocniony urzędnik CPK wraz z miarodajnym przedstawicielem firmy projektującej oraz prezes WSK PZL-Kalisz.
Przedmiotem lobbingu powinna być komunalizacja lub przekazanie spółce CPK północnego, poprodukcyjnego terenu WSK, żeby można było tamtędy przeprowadzić linie kolejowe. Jeżeli spółce WSK jest potrzebny teren zamienny, to po drugiej stronie Częstochowskiej jest strefa inwestycyjna, w której można odkupić (nie wywłaszczyć) grunty od ich właścicieli. Możliwe jest też zamienne dokapitalizowanie spółki. Argumenty są istotne:
- uniknięcie potężnego konfliktu społecznego związanego z masowymi wywłaszczeniami,
- uniknięcie degradacji ważnych kaliskich terenów rozwojowych (całej dużej dzielnicy),
- ułatwienie rozwoju brakującemu ośrodkowi regionalnemu na trasie KDP (wielka Warszawa, nieco ponad 100 km duża Łódź, nieco ponad 100 km Kalisz (za mały, ale jednak główny ośrodek większej aglomeracji), nieco ponad 100 km duży Poznań) - nie bez znaczenia dla wływów PiS,
- rehabilitacja kaliskich posłów PiS za kompletnie nieudany lobbing przedłużenia S12,
- zademonstrowanie, że posłowie PiS nawet pełniąc funkcje rządowe potrafią dbać o swój okręg wyborczy biorąc udział w lokalnej delegacji,
- wystąpienie wicepremiera Błaszczaka w roli protektora Kalisza (sam zysk polityczny bez żadnych strat).
Można byłoby wymieniać jeszcze inne argumenty (sama delegacja je znajdzie), ale wystarczą nawet te. Najważniejsze, żeby do wicepremiera dotrzeć. Do działania należałoby więc przystąpić natychmiast. Inicjatywa powinna wyjść od prezydenta.
Skuteczny lobbing może też przeciwdziałać ewentualnym pokusom CPK, podpowiadanym w niektórych dyskusjach, do przyspieszania KDP kosztem Kalisza. Jeżeli działka byłaby przekazana miastu lub CPK wskutek opinii wicepremiera, w dodatku ważnego lidera partii rządzącej, to bardzo powściągnęłoby to takie zapędy. Dlatego mam nadzieję, że ta propozycja szybko trafi za pośrednictwem kolegów, którzy mają bezpośredni kontakt, do postulowanych członków delegacji.
Przepraszam za długość tego wypracowania, ale sprawa jest wielkiej wagi, dla Kalisza ma znaczenie dziejowe. Podpowiedzi działań korzystnych wizerunkowo dla PiS proszę nie traktować jako deklaracji osobistych sympatii, których na forum unikam, ponieważ to cenne medium służy wszystkim. To tylko wyraz oczekiwania od posłów i radnych działań korzystnych dla miasta i regionu, a możliwych.