Nieprzeczytany post
autor: M.B. » 11 kwie 2017, o 10:47
Zapewne dla wielu z Państwa jest zaskoczeniem moje stanowisko w sprawie Nowego Rynku. Jest to jednak wynik długich przemyśleń w związku z tym przedstawiam Państwu swój tekst z roku 2015 (sic) Uważam, że zamiast likwidacji powinniśmy zając się stopniowym rozwiązywaniem problemu poczynając od estetyzacji. Poniżej tekst z 24 kwietnia 2015 roku.
Gdyby dawniej zapytano mnie jak widzę przyszłość targowiska na Nowym Rynku odpowiedziałbym, że ten obraz estetycznej rozpaczy powinien błyskawicznie zniknąć. Dziś nie jestem już pewien. Nie, nie zostałem skorumpowany przez kupców i nie będę wmawiał Państwu, że „jak na Kalisz to nie jest źle i właściwie to może być”. Jest obrzydliwie, brudno, szczury i ohyda czyli konsekwentnie, niezmiennie twierdzę, że znajdujące się tam pożal się Boże „pawilony” - budy szpecą miasto. Ale, ale… Moje wahanie zaczęło się od przypomnienia sobie Nowego Rynku sprzed lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Plac ten zwał się wtedy „Placem 1 Maja” i nikomu nie śniło się, że w nieodległej przyszłości każdy jego metr zajmie wolnorynkowy handel z tzw. szczęki. Zanim to się stało, olbrzymi plac zdobiły stylizowane latarnie, a na środku znajdowała się (istniejąca do dziś) międzywojenna fontanna. Bodajże już nie działała, ale pewien nie jestem. Bliżej ulicy Babina na nieistniejącym trawniczku marmurowa tablica obiecywała, że „Tu stanie pomnik czynu zbrojnego i rewolucyjnego 1905 r.”. Obietnicy nie dotrzymała bo po 1990 r. stanęły tu czerwone budy ze smażonymi kurczakami. Jeśli upamiętniają one jakąś rewolucję, to raczej gospodarczą. W PRL wielki plac ożywał na rytualne uroczystości pierwszego maja, a przez resztę czasu stał pusty i smętny jak dzisiejszy Kalisz wieczorem. Prawdę mówiąc nie wyróżniał się urodą. Wróćmy do naszych czasów - nie ma pieniędzy na budowę bardzo potrzebnego parkingu podziemnego, nie ma pieniędzy i sensownej koncepcji na zagospodarowanie. Pomysł z powrotem do pustego placu (fakt wszystko jest ładniejsze niż budy) to chyba zbyt mało, aby ryzykować utratę pracy przez ciężko harujących tam ludzi? Czy efekt li wyłącznie przebrukowania, kilku ławeczek i drzewek oraz sporadycznych koncertów sprawi, że będzie atrakcyjnie, czytaj, że w tej wielkiej pustce zaczną przebywać ludzie? Ale nawet odrzuciwszy te argumenty należy myśleć o kosztach tej operacji. Dobrą lokalizację (znaczy się pieniądze) stracą kupcy. Policzmy też koszt przebrukowania i jako takiej estetyzacji. Skoro placyk Rozmarek kosztował nas 500 tysięcy złotych, to ile będą nas kosztowały nawet najtańsze płyty na tak wielką przestrzeń? Tak, tak proszę Państwa nawet my esteci bujający w chmurach musimy być realistami i czasem sięgnąć po kalkulatory. Na taką operację podupadłego miasta z dziurawym budżetem (moim skromnym zdaniem) na razie nie stać. No chyba, że zapomnimy o Głównym Rynku, Śródmiejskiej, Zamkowej. Mało mamy problemów z coraz liczniejszymi zabytkowymi pustostanami, aby w imię naszego „chcę aby było ładnie” wymuszać na władzy likwidację targowiska? Myślę, choć to myśl wstrętna, że trzeba na jeszcze kilka lat pogodzić się z obleśnymi budami i jak najszybciej zająć się ścisłym centrum z Głównym Rynkiem.
Maciej Błachowicz
P.S. Nie wiem, ile miasto zarabia na targowisku ale może pieniądze te na osłodę nam estetom przeznaczyć na poprawienie estetyki jakiegoś choćby malutkiego fragmentu miasta?